29 maja 2012

[Letná sobě! czyli o przestrzeni publicznej]


Wróciłam właśnie z kina, oczywiście z OKA, z filmu Urbanized, który opowiadał właśnie o tym - o planowaniu przestrzeni publicznej i o dyskutowaniu o niej z tymi, których najbardziej obchodzi i którzy powinni mieć najwięcej o niej do powiedzenia - z mieszkańcami. Film serdecznie polecam, można go legalnie wypożyczyć w sieci.

Letná jest dzielnicą w centrum miasta a równocześnie światem sama dla siebie. Jako część historyczna ma niesamowity miejski charakter, bogate życie kulturalne i jednocześnie jest otoczona rozległymi parkami. Posiada wszystkie warunki żeby się stać jednym z najlepszym miejsc do mieszkania w Pradze.

Mimo to w ostatnich latach powstają projekty, które ignorują duszę dzielnicy albo ją zupełnie niszczą.(...)

Letna potrzebuje zrozumienia i wizji(...).

To oczywiście nie cytat z filmu, ale tekst ze strony stowarzyszenia Letná sobě!, która zajmuje się prowadzeniem dyskusji o przestrzeni publicznej na Letnej. Team tworzą architekci, historycy sztuki i studenci architektury. Ale na spotkania organizowane w Muzeum Techniki przychodzą i zwyczajni mieszkańcy. Nagrania z dyskusji są później umieszczane na ich stronie internetowej.


W przyszłym tygodniu planuję po raz pierwszy wybrać się na taką dyskusję. Na razie jako słuchacz. Tematem będzie Letenská pláň, czyli Letenskie błonia, teren, dla którego już od stu lat nie udaje się urbanistom znaleźć rozwiązania. Pomysłów było wiele, jednym z ostatnich był pomysł zbudowania tam Biblioteki Narodowej.*

Czytających po czesku zapraszam na stronę Letná sobě! letnasobe.cz

......................................................................................................................

*o tym, co z tego wynikło opowiada film Olgi Špátovej Oko nad Pragą [http://www.filmweb.pl/film/Oko+nad+Pragą-2010-599391], pokazywany w ramach Warszawskiego Festiwalu Filmowego w 2010 roku. Zdobył główną nagrodę za film dokumentalny.

28 maja 2012

[Dom Václava Hlavača]

O kamienicy Václava Hlavača, zaprojektowanej przez architekta Richarda Klenkę rycerza z Vlastimilu pisałam niedawno tutaj. Dziś dorzucam więcej zdjęć, trochę szczegółów.

[aby powiększyć zdjęcia starczy na nie kliknąć]
















PS. Tym samym dodałam nową etykietę - foto - którą będę oznaczać posty, które będą fotograficznym dopełnieniem poprzednich bądź po prostu foto-zapisami spacerów.

25 maja 2012

[Peperoncino, czyli włoskie żarcie]

Właśnie wróciłam z przepysznego obiadu w mojej absolutnie ukochanej włoskiej knajpce i z tego powodu dzisiejszy wpis będzie pierwszym z cyklu poradnika gdzie na siódemce jeść i pić.

Restaurację Peperoncino znalazłam przegrzebując jakąś stronę prezentująca wszystkie denní menu* w dzielnicy (adres strony oczywiście zaraz zapomniałam i niestety nie jestem jej w stanie odnaleźć). Menu, które znalazłam nie było zbyt bogate - ale umówmy się, w końcu jest to jedynie denní nabídka, przecież obok tego istnieje też całkiem zwyczajna karta dań. Decydującą rolę zagrała pozycja lunguine losos.


Knajpkę znalazłam, zauroczył mnie prosty wystrój wnętrza, zamówiłam mimo pewnych obaw (ryby w Czechach....) i pokochałam Peperoncino całą częścią serduszka, którą mam przeznaczoną dla dobrego żarcia, pod-część włoskie żarcie.


Dziś po raz pierwszy udało mi się trafić na otwarty ogródek. Otóż do ogródka przechodzi się przez wąski korytarzyk i ląduje się na tyłach kamienicy. Po prostu część tak zwanego dworku należącego do tego budynku została zaaranżowana na część restauracji. Rozstawione na trawie stoliki, dwa olbrzymie kasztany gwarantujące trochę cienia, w rogu też trampolina dla dzieciaków.


Znów skusiłam się na ofertę z łososiem, jednak kiedy przyszłam o 14** to okazało się, że menu na dziś już wyszło. Mój smutny wzrok (i niechęć do proponowanego mi tuńczyka) wywołały krótką dyskusję między kelnerem a kuchnią (-Mamy jeszcze cośkolwiek łososia? -...coś sie znajdzie!) i udało mi się zjeść wymarzony obiad.


Na deser - małe tiramisu, a do rachunku - serwetkowa róża:)


Peperoncino mają swoją stronę internetową: http://www.restaurant-peperoncino.cz/ gdzie w lewym górnym rogiem można znaleźć ofertę na dany dzień (dania opisane raczej zwięźle, tzn. nazwa makaronu plus główny składnik). Jest też galeria - jak na razie tylko zdjęcia w środku, menu stałe, niezależne od pory dnia, formularz rezerwacji i mapka jak trafić. Strona jest po czesku, ale jest to czeski na poziomie niezbyt zaawansowanym, raczej zrozumiałym dla Polaków bez znajomości czeskiego. Mają też oczywiście FB stronę (menu na dziś oraz więcej zdjęć jedzenia).


Restaurant Peperoncino, Letohradská 34






PS. Maruderów, którzy by chcieli się przyczepić, że pierwszą knajpą jaką opisuję na teoretycznie czeskim blogu jest włoska restauracja, pragnę poinformować, że o tradycyjnych hospodach też tutaj będzie:)

.......................................................................................


*denní menu, denní naíidka - czyli po prostu menu na dany dzień. Taka oferta działa w większości czeskich knajp w porze obiadowej. Zazwyczaj znajduje się tam kilka dań głównych, czasem też zupy i w zasadzie jest to tańsze, niż danie ze zwyczajnej karty. Nie wiem jak w centrum, ale na siódemce przeciętna cena głównego dania to około 85 koron (czasem głównego dania razem z zupą). Peperoncino są trochę drożsi, ale są tych 30 koron warci.

**pora obiadowa w Czechach to mniej wiecej 12-15. Na początku wydaje się to wariackim pomysłem, ale idzie się przyzwyczaić.

22 maja 2012

[Štrosmajerák]

To wysiądź na Štrosmajeráku.

Uwielbiam jak Prażacy - a może wszyscy Czesi? - tworzą sobie potoczne nazwy placów. Staroměstské náměstí - Staromák, Karlovo náměstí - Karlák, Václavské náměstí - Václavák, náměstí I.P.Pavlova - Ipák*...

Strossmayerovo náměstí, czyli plac Strossmayera, od zawsze był centralnym punktem Buben. Wcześniej nazywał się placem Bubenskim, a jeszcze wcześniej mówiło się po prostu Przed kościołem. Jak się na plac nazywał zanim w 1911 stanął tutaj kościół świętego Antoniego Padewskiego, ciężko powiedzieć. Pewnie był po prostu placem.

Kościół na Štrosmajeráku nie jest pierwszą holešovicką świątynią. Kawałek dalej, na ulicy Kostelní (Kościelnej) stoi pierwotnie romański kościółek świętego Klimenta. Ale rosnącej jak na drożdżach dzielnicy przestał wystarczać więc w 1889 zapadła decyzja o budowie. Kamień węgielny położono w roku 1908, budowa trwała trzy lata. Neogotycki kościół, dzieło architekta Františka Mikša, był ostatnim sakralnym obiektem w tym stylu postawionym w Pradze. W mieście królowała moderna i ówcześni krytycy nie mogli historyzującemu kościołowi odpuścić. Według miejskiej legendy architekt nie mógł tego znieść i powiesił się w jednej z wież.

Na prawo od kościoła, pod numerem 10, stoi moja ulubiona kamienica na Štrosmajeráku - i chyba jeden z niewielu historyzujących domów, które mi się w ogóle podobają. Dom Václava Hlavača, mistrza stolarskiego. Zaprojektował go architekt Richard Klenka rycerz z Vlastimilu. Tak, właśnie tak brzmi pełna wersja jego nazwiska. Ten raczej nietypowy praski architekt, po skończeniu studiów w Pradze, zamiast jak wszyscy jechać do Wiednia, udał się do Paryża. Po powrocie projektował uparcie w stylu historyzmu, ale jego domy odstają od innych. Wyglądają jak domki z bajek, pałacyki dla Disneya. Czego tylko człowiek zapragnie - trochę neorenesansowych elementów, na rogu balkon z arkadami, na jednym skrzydle wieżyczka, co by było asymetrycznie. Nad drzwiami wejściowymi czerwono-białe sgrafiti z inicjałami właściciela, a całość pomalowana na niebiesko z żółtymi elementami i czerwienią dachówki! Uff... Od patrzenia i podziwiania można się zmęczyć. Nasz rycerz się jednak nie męczył i jako rowerowy pasjonat wsiadał na swego dwukołowego rumaka i jechał do Hiszpanii..






Štrosmajerák, taka nazwa, jakby znajoma. Zaraz, chyba nie nazwali placu od postaci doktora Štrosmajera z serialu Szpital na peryferiach?! Nie, nie, nie. Josip Juraj Strossmayer był chorwackim biskupem i wyjątkowo aktywnym politykiem. Przedstawiciel austroslawizmu, ilyryzmu i innych podobnych koncepcji zjednoczenia Słowian, mecenas kultury i przeciwnik dogmatu o nieomylności papieża swoją działalnością wysłużył sobie prześladowania swoich uczniów. A ci uciekli właśnie do Pragi, gdzie zaopiekował się nimi przyszły prezydent Czechosłowacji Tomáš G. Masaryk. A za Pierwszej Republiki po ksiądzu-buntowniku nazwano też najważniejszy holešovicki plac. Nazwę zmieniono tylko raz, na kilka lat - w latach 60tych "dostał" go Václav Kopecký, komunistyczny minister kultury, który zmarł w 1961 roku. Kopecký, Štrosmajer, naprawdę nic to nie ma wspólnego z tym serialem? No dobrze, więc ma - autor scenariusza, wiedząc, że doktora zagra Miloš Kopecký, umyślnie nazwał jego postać Štrosmajerem.



Widok na plac ze schodów kościoła





[większe zdjęcia uzyskujemy klikaniem, a więcej zdjęć - i kościoła, i kamienicy - w oddzielnych postach niedługo]

.......................................................................................................................

*namesti I.P.Pavlova czyli Iwana Pietrowicza Pawłowa

[Letná, Bubny, Holešovice - zwięźle o historii]

Holešovice to oficjalna nazwa dzielnicy. Wcześniej były to Holešovice-Bubny, ale w 1960 roku, w ramach upraszczającej reformy Bubny ucięto. Co jest dziwne o tyle, że właśnie Bubny są częścią najstarszą. A przy okazji też cześcią, w której mieszkam - więc, przynajmniej na początku, najwięcej będzie o nich.


Pamiątka po dawnej, pełnej nazwie - napis na kamienicy, gdzie znajdowała się pierwsza kasa oszczędnościowa.

Bubny, czyli bębny. Przynajmniej współcześnie. Jeśli chodzi o nazwę, niektórzy uparcie twierdzili, że to od jednego z właścicieli wioski, Heřmana z Bubna. Tylko że ów Herman pochodził z innych Buben, a wioska nad Wełtawą nazywała się tak już od wieków. Już w 1105r. wspomina o niej Kosmas w swojej kronice. W każdym razie Bubny są najstarszą zamieszkaną częścią półwyspu. Mieszkańcy osady trudnili się rybactwem i zapewne handlem - bo wieś leżała zaraz przy brodzie, przez który wiodła droga na staromiejskie targowisko. Przez swoje położenie Historia raczej osady nie omijała, a władcy szybko się zorientowali, że tak strategiczne miejsce powinno być majątkiem królewskim. A majątek można darować. I tak przechodząc przez stulecia przez różne ręce, w końcu XIX wieku Bubny zostały kupione przez miasto, połączone z Holešovicami i uchwałą sądu ziemskiego z dnia 18 listopada 1884 roku stały się siódmą dzielnicą Wielkiej Pragi.



Dom Heřmana z Bubna, na rogu ulicy Heřmanovej.

Nazwa Holešovice, Holejsovice czy Holýsovice pochodzi od słowa "holý", goły, lub "holec", bezwąsy, młody chłopak; w przenośni może to również znaczyć niepłodną część ziemi(...). Już sama nazwa pokazuje, że z płodności czy urodzaju nie były Holešovice zbyt znane.* O tym, że źródłem utrzymania biednej osady była głównie rzeka świadczą do dziś nazwy ulic - Maniny, czyli miejsce gdzie rozlewa rzeka, U vody, Přistavní, czyli portowa... W XIX wieku przyszła rewolucja przemysłowa. Czechy stały się najbardziej uprzemysłowioną częścią monarchi austriackiej, a Holešovice - najbardziej przemysłową częścią Pragi. W roku 1881 działają tutaj 32 fabryki, włączając piwowar i królewskie rzeźnie. Decydująca dla rozwoju tej części miasta była budowa wiaduktu kolejowego, stanowiącego część koleji łączącej Pragę z resztą świata. Dziś już ciężko sobie wyobrazić, że była tutaj mała rybacka wioska..

Usiadłem na moment w letenskiej restauracji i spoglądałem na to morze świateł i strzech. Wróciłem do domu, chwyciłem sztalugę i farby, i malowałem wielkie, szczegółowe studia, jedno za drugim.


Widok z Letnej to jedno z największych dzieł czeskiego impresjonisty, Antonína Slavíčka.

Letná. Ręka w górę kto czytał Gottland?** A rozdział o pomniku Stalina dzieci pamiętają? Skoro pamiętają, to jesteśmy w domu. Znaczy nie w domu a na Letnej. Letná, dawniej Leteň nebo Letná pole, do mniej więcej XVIII wieku była winnicą. Zaniedbaną przez ostatnich właścicieli odkupiło w roku 1858 miasto i otworzyło ją dla mieszkańców. W parku stanęła restauracja z żelazną altaną, w której co niedziele odbywały się koncerty. Restauracja, przezywana Zameczek, działa do dziś. Starczy jeden cieplejszy dzień a stoły przed Zameczkiem są pełne. Najszybciej znikają miejsca najdalej od baru - ale z najlepszym widokiem na Pragę.



Zameczek jesienią.

[Zdjęcia małe? To klik na nie!]

........................................................................................................................

*Radko Pytlík Toulky Prahou 7
**jak kto nie czytał to zasuwać do biblioteki.

21 maja 2012

[wstęp]

[wstęp, bo prologiem było BIO OKO]

.

Co o Holešovicach mówi polska Wikipedia?

...dzielnica Pragi położona w centrum miasta, po lewej stronie Wełtawy, niegdyś przemysłowa, dziś rezydencyjna, bardzo atrakcyjna ze względu na centralne położenie. Słynie z wielu tradycyjnych czeskich knajp.

Opis raczej nie porywa, szczególnie jak porównamy z opisem Žižkova, o Starym Mieście czy Malej Strany nie mówiąc. Na pierwszy rzut oka nic ciekawego, z miejsc turystycznych poczciwa wiki wspomina tylko o oddziale Galerii Narodowej (sztuka współczesna). No i może te tradycyjne knajpy, ale przecież z knajp słynie Žižkov, więc nic tu po nas... I w ten sposób turystów na siódemce można spotkać miejscowo, głównie w okolicy hoteli, w drodze na Výstaviště czy zagubionych, szukających drogi do centrum.

Brak turystów, których w Pradze przez cały rok nie brakuje, jest jedną z zalet mieszkania w tym miejscu. Drugą jest to, że w przeciwieństwie do innych odturystycznionych dzielnic, z Holešovic da się dojechac: do centrum (rozumianego przez rynek Starego Miasta) w max 10minut, na dworzec główny w 5minut (dwie stacje metrem), na dworzec autobusowy jeszcze szybciej. Część najbardziej turystyczna Pragi leży dosłownie obok, za rzeką. Holešovice to ten wystający cypel po lewej stronie Wełtawy.*





Sedmička na mapie.


And the last but not the least, lub jak mawiają Czesi, v neposlední řadě**: Holešovice to miasto w mieście. W zasadzie gdyby nie zmuszała mnie do tego uczelnia albo ludzie, których nie udaje się przekonać, żeby na piwo wpadli tutaj, nie ruszałabym się stąd. Sklepy, galerie, kino, parki, koncerty, czy ostatnio targi książki - wszystko na miejscu!

I tak będzie - trochę o ulubionych knajpach, trochę o historii samej, trochę o domach - chociaż specyficznie, bo raczej o funkcjonalistycznych klockach, które mało kto lubi. Jakieś ciekawostki z książek, z opowieści, czy scenki z życia.


Po prostu wiecie, u nás v Holešovicích...


.......................................................................................................................

*jeśli posiadasz darmową mapę z praskiego metra to Holešovice są na górze - tam gdzie kończy się mapa.

**co jest formą bardzo krytykowaną przez językoznawców jako jedna z tych najpaskudniejszych kalek językowych...