19 kwietnia 2013

[Liberálnie]


Piątek wieczór, gdzieś w styczniu. Siedzimy w Oku na kasie, przybiega A. A. ma tego wieczoru randkę i właśnie była w Ouky Douky a tam pełno! A jak coś wolne to zarezerowane. Tragedia. Przecież nie przyjdzie z nim do kawiarni u nas w kinie, bo jej nie damy spokoju. A. jest spanikowana.
- Holky! Co ja mam robić?! Gdzie ja z nim pójdę?! Potrzebuje tutaj, u nas, blisko nooo....
- Idź z nim do Liberálu
- odpowiada K. - to jest teraz najmodniejsze miejsce na Letnej. Mają Unětickie piwo a 25 koron...
- Kecaaasz!*
A. uszczęśliwiona wybiega z kina, biegnie rezerwować stolik. Najmodniejsze miejsce na Letnej? To by tłumaczyło dlaczego jak próbowałam tam iść w poniedziałek wieczór to ledwo znaleźlismy miejsce...




A przecież Kavárna Liberál na Heřmanovej 6 działa dopiero od grudnia. Wcześniej w tym miejscu była jakaś paskudna hospoda, do której nigdy nie zajrzałam nawet przez okno. Miejsce niczego sobie, wejście na rogu, wielkie okna wychodzące na placyk, który kilka lat temu przeszedł renowację, po której stracił złą sławę. Blisko na Strossmajrak, trzy kroki do metra. Dwa do naszego mieszkania.
Te dwa kroki chyba zadecydowały.


Trafiliśmy tam w połowie stycznia. Najpierw trochę onieśmieleni przestrzenią, białością ścian, elegancją. Bo Liberal ma wystrój, o którym Czesi mówią "prvorepublikovy", jak za I Republiki, przed wojną. Parkiet w jodełkę, białe ściany, ciemna boazeria, kinkiety. Jasne stoły z ciężkimi blatami i lekkie, czarne drewniane krzesła. Tak sobie wyobrażam wystrój kawiarni Arco, do której chodził Franz Kafka.
Po kilku wizytach czułam się już zadomowiona. Właściciel popołudniami sam podawał kawę, a wieczorami przychodzi do stolików i pyta, czy nic nam nie brakuje.



Gdzie klucz do sukcesu? Po pierwsze już od wejścia widać, że właściciel miał jasny pomysł, czego chce, jak to ma wyglądać. Przestrzeń, prostota, elegancja. Po drugie - ceny. I to co za te ceny dostaniemy. Uneticke pivo jak dotąd piłam na Letnej jedynie w Pivním klubie i tam dwunastka kosztowałą 36 koron. W Liberalu dziesiątkę wypijecie za 25 koron a niefiltrowaną dwunastkę za 32kč. To od 5 do 10 koron mniej niż za Pilsnera czy Gambrinusa w okolicznych hospodach. Jak na Letną - ceny cudo!

W menu jest całkiem przyzwoity wybór kaw, obok capuccino czy kawy po wiedeńsku, jest też zwyczajny turek i rozpuszczalna - każdemu według potrzeb. Herbatę podaje się w kubku, jest spory wybór z czarnych i owocowych herbat Dilmah. Czekolada na gorąco też w kilku wersjach - sama, z bitą śmietaną oraz z bitą śmietaną i rumem bądź likierem jajecznym. Można też się napić herbaty ze świeżej mięty czy imbirowej z miodem. Wybór alkoholi też niczego sobie. Bardzo smaczne niealkoholowe mieszanki soków.

Jeśli chodzi o jedzenie to raczej typowe przekąski - orzeszki, paluszki, dwa rodzaje ciast. Podobno od niedawna w porze obiadowej da się również zjeść w Liberalu obiad, ale nie miałam jeszcze okazji trafić tam o tej porze i skontrolować, co proponują.





W piątek 17 maja odbędzie się w Liberalu spotkanie z Ryszardem Krynickim i Jackiem Dehnelem. Spotkanie zaczyna się o godzinie 19, polecam jednak przyjść odpowiednio wcześniej, bo na ten dzień nie będzie można zrobić rezerwacji. Jeśli zaś chodzi o rezerwację w dni zwyczajne to można zarezerwować stolik przez stronę Liberalu na FB. Godziny otwarcia kawiarni: pon-sob od 9 do północy, w niedziele od od 14. 

A na Zameczku już w poniedziałek było tak wiosennie:


a wczoraj po piwo staliśmy kilka ładnych minut a miejsca na ogródku nie znaleźliśmy. Usiedliśmy na ławce, na trawniku między drzewami dziewczyna ćwiczyła chodzenie po linie, ktoś grał we frisbee a psy biegały najszczęśliwsze na świecie. 

-----------------------------------------------------------------------------------
*tutaj: no co ty!, nie żartuj!

18 marca 2013

[leteńskie urodziny i nowe lektury o Siódemce]

Dziś są moje urodziny, trzecie na Letnej, drugie od kiedy tutaj mieszkam. Po raz pierwszy świętowałam urodziny w Pradze dwa lata temu. Wyjechałam rano pociągiem z Warszawy, więc akurat w okolicach godziny 19, czyli kiedy się mniej więcej urodziłam, siedziałam już w Oku. Wtedy jeszcze nawet nie śniłam o tym, że będę tam pracować! Było skromnie - jakieś piwko i mini-torcik, który upiekła dla mnie Tereza. 

W tym roku zrobiłam porządną oslavę, a na mojej półce pojawiły się nowe książki, także o Pradze 7!




Slavné stavby Prahy 7, czyli mała encyklopedia najważniejszych budynków w naszej dzielnicy. Znałam tę książkę już wcześniej, korzystałam z niej już przy pisaniu notek na tego bloga. Sprezentowały mi go moje dziewczyny z OKA. Wybaczam im nawet dedykację dla Aničky*. Na stronie 191 jest oczywiście:

 nasze kino! 



O OKU mogliście już przeczytać, ale gdyby ktoś przegapił - TUTAJ. Książka Slavné stavby Prahy 7 jest częścią serii Slavné stavby i Slavné vily. Książki z tej serii polecam wszystkim czesko-czytającym, są to doskonałe przewodniki po architekturze w Republice Czeskiej.

Szurensa podczas wizyty w Pradze zachwycił Veletržní palác, więc tutaj specjalnie dla niego takie o to zdjęcie:



Przed wojną, zgodnie z ówczesną modą, na dachu Pałacu znajdowała się restauracja. To były widoki!

Oprócz tego od mojego mężczyzny dostałam jeszcze zbiór felietonów Zdeňka Lukea, historyka architektury, którego artykuły można przeczytać co tydzień w sobotnich Lidových novinach. W tej książce też się coś niecoś o Siódemce znajdzie.



Czekam już na wiosnę, prawdziwą i ciepłą, bo czas najwyższy rozpocząć sezon na Zameczku! Na urodziny życzę sobie dużo słońca i dużo zapału do pisania tego blogu! Na początek planuję Wam pokazać moje ulubione miejsca na kawę, piwo i obiad, czyli długo obiecywany cykl Gdzie jeść, gdzie pić.

---------------------------------------------------------------------------------------------
* mam absolutną alergię na to czeskie zdrobnienie mojego imienia.

25 lutego 2013

[czym na mecz? czyli ruchome schody na Letną]

Ostatnio pisałam o sporcie na Letnej, dziś będzie mały dodatek poprzedniego wpisu.

Na mecze trzeba było jakoś dojechać. Obecnie na Spartę możemy podjechać tramwajem albo od strony stacji metra Hradčanská albo od Strossmajeraku. Ewentualnie samochodem, ale tej opcji nie polecam, ponieważ parkowanie na siódemce to żaden raj - w większości miejsc są wyznaczone tzw. modré zony, czyli niebieskie strefy, w których mogą parkować jedynie mieszkańcy z wykupionym abonamentem.
Przed wojną istniała jeszcze jedna opcja dostania się na sportoviště na Letnej - ruchome schody, które zastąpiły wcześniejszą lanovkę.

O lanovce wspominałam już we wpisie o Letenským zámečku, dziś mam dla Was film, w którym możecie zobaczyć ruchome schody. Jest to piętnastosekundowy fragment z filmu Muži v offsidu, który w całości można obejrzeć TUTAJ. Pod koniec filmu możecie też zobaczyć praskie derby.



 I jeszcze jedno zdjęcie, na którym widać reklamę Baty na stopniach. 


13 lutego 2013

[w zdrowym ciele zdrowy duch, czyli sport na Letenskich błoniach]

Wczoraj spadł świeży śnieg. Miałam pójść na poczte, bo w poniedziałek widziałam tam ogłoszenie o herbatce z pracownikami i miłośnikami miejscowej poczty. Trochę miałam nadzieję na jakieś oglądanie urzędu od zaplecza, nasz oddział poczty mieści się w pięknym budynku z lat 30, swego czasu najnowocześniejszy oddział w całej Pradze, jeśli nie w Czechosłowacji. Oryginalny wystrój zachował się do dziś, jest pięknie odnowiony i zasługuje na oddzielną notkę. Niestety - spadł śnieg i po krótkim wypadzie do pracy na poranną zmianę postanowiłam się nigdzie nie ruszać.

Jak wygląda Letenská pláň pod śniegiem mogliście zobaczyć w poprzednim wpisie, a dziś będzie o tym jak wyglądała dawniej, szczególnie w wiosenne dni - idealne dla uprawiania sportu.
Letna zawsze miała to szczęście być szkicownikiem architektów i urbanistów. Projektów była cała masa. Planowano ją przekopać, postawić tam parlament i dzielnicę rządową, a ostatnim projektem była wielka biblioteka przypominająca ośmiornicę. Plany sobie, Letná sobě. 

A raczej - ludzie sobie. Koniec XIX wieku i początek XX to rozkwit sportu. Powstają towarzystwa gimnastyczne i sportowe - Sokoły. Czeski Sokół był pierwszą tego typu organizacją w krajach słowiańskich. Z jednej strony na celu miała podnoszenie sprawności fizycznej i promowanie sportu, z drugiej towarzyszyły temu również idee narodowe. Po prostu - w zdrowym ciele zdrowy duch!*
Na miejsce wszechsokolskich zlotów została wybrana Letná. Odbyło się ich tam pięć, zaczynając od III. zlotu (pierwszy i drugi odbyły się na niedalekiej wyspie Štvanicy). Zloty odbyły się w latach 1895 (4 tysiące sportowców), 1901 (6 tysięcy ćwiczących i arena dla 22 tysięcy widzów, na tym zlocie po raz pierwszy ćwiczyły też kobiety), 1907 (55 tysięcy widzów na trybunach), 1912 (przygotowano trybuny dla 100 tysięcy widzów, wystąpiło 14 tysięcy sportowców) i w 1920 (ponad 100 tysięcy widzów, 16 tysięcy sportowców).

Zlot sokolski na Letnej, obraz z 1920 r.

Na Letnej znalazły miejsce i różne kluby. Pierwsza postawiła tutaj swój stadion atletyczny Slavia, niedługo potem obok staneło boisko piłkarskie. Obok rozłożył się klub Deutscher Fussball Club Prag, czyli piłkarska drużyna niemieckiej mniejszości w Pradze. Po pierwszej wojnie światowej wokół klubu gromadzili niemieckojęzyczni prascy Żydzi, jednak klub był otwarty na wszystkich. Między najlepszymi zawodnikami DFC Prag znajdziemy na przykład Karla Koželuha, jednego z najlepszych czeskich sportowców, który oprócz futbolu grał też w hokeja (przyczynił się do zdobycia jednego z mistrzostw Europy przez reprezentację Czechosłowacji) oraz w tenisa (tutaj lista tytułów jest długa, zaczyna się od mistrzostwa świata zdobytego w 1925 roku). Obok niego w DFC grał też Ferenc Szedlacsek, węgierski piłkarz, a później trener, na stałe żyjący w Czechosłowacji.
Kolejnym klubem, który się wprowadził na Letną była o nieco młodsza od Slavii Sparta. AC Sparta początkowo miała swoje boisko na terenie, gdzie dziś stoi Muzeum Techniki. Kiedy zapadła decyzja o budowie muzeum, spartanie znaleźli nowe miejsce - po drugiej stronie Aleji Belcrediego, dziś ulicy Milady Horákovej. Slavia i Sparta szybko stały się najsilniejszymi praskimi klubami i naturalnymi wrogami.

Widok z lotu ptaka na Letną, lata trzydzieste. Nie ma jeszcze ani budynku zwanego Molochovem, ani budynku Ministerstwa Spraw Wewnętrych, więc zdjęcie pochodzi raczej z początku dekady.

Ten sam widok z podpisanymi boiskami (kliknij żeby powiększyć)

DFC Prag został rozwiązany na wiosnę 1939 roku, kiedy Czechosłowacja stała się Protektoratem Czech i Moraw. Klub nie chciał stać się częścią ruchu Heinleina**. Slavia opuściła Letną po wojnie. Dlaczego? Znalazłam dwie wersje. Pierwsza mówi, ze na początku lat 50tych ich boisko przeszkadzało w budowie pomnika Stalina. To jednak nie wydaje mi sie prawdopodobne, bo pomnik stanął kilkaset metrów dalej, na skarpie i nie bardzo rozumiem w czym by Slavia miała przeszkadzać. Bardziej wierzę w to, że powodem był pożar trybuny. W każdym razie od tamtej pory Slavia ma swój matecznik w dzielnicy Vršovice.

Sparta pozostała tam do dziś. Jeszcze przed wojną zamienili drewnianą trybunę na betonową. W roku 1969 zbudowano tutaj stadion według projektu architekta Cyrila Mandela i inżyniera Vladimíra Syrovátky, trybunę od strony dzisiejszej ulicy Horákovej (wtedy Obránců míru, czyli Obrońców pokoju) przebudowano tak, żeby mogła służyć przy wojskowych paradach.

Przegląd wojsk na Letnej, lata 80. Z tyłu, za trybuną stadionu, Molochov zbudowany w 37 roku.

Widok na Spartę z 2002 roku.

Wszystkie zdjęcia pochodzą z książki Letná - historie a vývoj prostoru.

-----------------------------------------------------------------------------------------------
*jak głosiło hasło Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół stworzonego na wzór czeskiego.
**Konrad Heinlein - Wikipedia

28 stycznia 2013

[zimowo]

Wiem, zaniedbałam, od lata blog leży nieaktualizowany. Szkoła, praca, teraz sesja... Nie zamierzam jednak tego miejsca porzucać! Dziś jedynie kilka zimowych zdjęć - Strossmayerovo naměstí i Letna, ale w przyszłym miesiącu powinno się pojawić coś więcej. Zakupiłam ostatnio taką książkę:

Letna - historia i rozwój przestrzeni

i z tej książki zamierzam trochę ciekawostek powyciągać. We wrześniu, w ramach Architecture Week, odbył się spacer po Letnej, gdzie pan ze stowarzyszenia Letná sobě opowiadał jak to Letna - wzgórze i Letenská plaň, czyli jak my to tłumaczymy, Letenskie błonia - stanowią od lat problem dla urbanistów i szkicownik dla architektów. Większość, jeśli nie wszystkie te pomysły gromadzi właśnie ta publikacja. 
Letná je pojem a legenda. I když v podstatě neexistuje, je to prostě naše Atlantida  
Letna to idea i legenda. Nawet jeśli w zasadzie nie istnieje, jest po prostu naszą Atlantydą. 
To hasło pojawiło się na tablicy podczas akcji Zažit město jinak.* I właśnie o tym, czemu Letna właściwie nie istnieje, ale jednak jest, zamierzam napisać. 

A teraz garstka zimowych zdjęć.

ulica Milady Horakovej 

Strossmayerovo naměstí w śniegu  - kościół św. Antoniego i Dom Václava Hlavača


widok na Štvanice - po lewej to co zostało z dawnego stadionu hokejowego i mała ślizgawka przed nim, po prawej dawna elektrownia wodna

spacer parkiem

Zameczek zimowym wieczorem

Błonia z Molochovem w tle


W sobotę zaczynam kurs na przewodnika po Pradze, co znów zajmie mi mnóstwo czasu, ale za to po skończeniu będę mądrzejsza. 
Spotkaliśmy ostatnio Anglika, który mieszka na naszej ulicy i działa w stowarzyszeniu Bubny żyją. O Bubnach pisałam w jednym z pierwszych wpisów - TUTAJ - i na moim blogu jest kategoria [bubny], w której umieszczam wpisy dotyczące tej właśnie części Pragi 7. Jestem bardzo ciekawa co to stowarzyszenie robi, jacy ludzie przychodzą na spotkania...
Na razie tyle. Mam nadzieje, że dalej będziecie śledzić tego wielce nieregularnego bloga.

----------------------------------------------------------------------------------------------
*o tej akcji też zamierzam napisać w ramach nadrabiania zaległości